Cześć! Wiem, że ten temat był już kilka razy poruszany, ale wyglądało to odrobinę inaczej. Ponad dwa tygodnie temu robiłam mój pierwszy tatuaż - była to pierwsza z dwóch sesji. Wszystko odbywało się w bardzo dobrym salonie, w super higienicznych warunkach, a ja postępowałam zgodnie z zaleceniami tatuażysty, które też były aż niespotykanie dbałe, jak twierdzili moi wytatułowani znajomi. Całość wyglądała nad wyraz dobrze (nawet nic mi z tatuażu nie wyciekało i to od samego początku, ale i tak miałam opatrunek), ale do czasu. Po zdjęciu opatrunku, zgodnie z zaleceniami dalej smarowałam go Bepanthenem. Jednak jeszcze w dniu zdjęcia folii na moim ręku pojawiła się wysypka, ale nie na tatuażu, a na całej skórze obok niego i pomiędzy jego elementami. Mimo smarowania, nic się nie zmieniło, a wysypka wygląda bardzo niepokojąco: ogromne czerwone plamy i krosty, które okropnie swędzą. Piję wapno, smaruję, ale to nic nie daje. Tatuaż jest już prawie całkowicie zagojony i wygląda świetnie, ale nie reszta ręki. Myślałam o pójściu do lekarza, ale z drugiej strony to tylko wysypka... Macie pomysł co zrobić? Faktycznie iść do lekarza, a może do salonu? Czy może nic nie robić? Pomóżcie, bo swędzi Wstawiam zdjęcie, ale dzięki beznadziejnemu aparatowi niewiele na nim widać
Swedzi bo sie goi, odstaw krem myj szarym mydlem pij wapno
Pomogłem, kciuk w górę obok posta. Dbaj o dziarę bo jak dbasz tak masz!