Witam, robilem w zeszłym tygodniu dzień po dniu (sr,czw) dwa tatuaże w studiu w którym spedzilem wcześniej już wiele godzin. Niestety z oboma miałem problem, z jednym problemem były duże grudki bezbolesne wiec pomyslalem, ze po prostu mi przeorał skore lub pogoda zrobiła swoje wiec dbałem jak zawsze, mija od tego tydzien i powoli się wchłania już ledwo to czuje pod palcami ale już z drugim było gorzej. Dwa dni po zrobieniu tatuażu zaczęło mi się sączyć w paru miejscach (bez gorączki), opanowałem sytuacje tribioticiem, przemywaniem płynem do higieny intymnej i folia w każdej sytuacji, gdzie mogłem go zabrudzic (góra 3h). Ból zszedł po 5 dniu w tych miejscach gdzie akurat były te problemy. Aktualnie zrobiły mi się na tym strupki, tusz sie całkiem rozlał ale nie wiem czy uznac to już za opanowane Czy jeszcze ogarniać dermatologa. Zaznaczę poziom higieny w studiu bardzo wysoki i prędzej bym winił siebie był piątek, byłem na wypadzie i możliwe, ze coś Dotknąłem 🤷♂️
Jak teraz sytuacja?
Pomogłem, kciuk w górę obok posta. Dbaj o dziarę bo jak dbasz tak masz!