Cześć i czołem.
Równo 8 dni temu skończyłem pierwszą z dwóch sesji. Wszystko było w porządku jakoś do 6 dnia, wtedy zauważyłem parę niepokojących rzeczy.
Tatuator ostrzegał, że przez parę dni będzie poza zasięgiem. Nie mogę się do niego dobić, a może im szybciej zasięgnąć porady tym lepiej. Tak więc chciałbym zadać Wam kolejne pytanie, jakich tutaj wiele — czy to normalne?
Na tej czerwonej części tatuażu pojawiła się masa czegoś w rodzaju strupów i wybrzuszeń. Nie bolą, swędzą i skóra w tych okolicach wydaje się wyjątkowo twarda. Do tego całość pobladła jak cholera, a wzdłuż przedramienia wciąż utrzymuje się niewielka, ale wyczuwalna opuchlizna. Kiedy używam ręki przez dłuższy czas pojawia się jeszcze wyraźne zaczerwienienie.
Górna część tatuażu goi się o wiele lepiej, a sposób dbania był oczywiście ten sam i polecony przez artystę: przestałem owijać dziarę folią po dwóch dniach, trzeciego dnia wieczorem zacząłem używać masła od loveink. Przemywam całość mydłem antybakteryjnym co jakieś 2-3 godziny (w pracy 4) i osuszam dokładnie ręcznikiem papierowym. 4 razy w ciągu dnia smaruję niewielką ilością masła.
Czy to, co — mam nadzieję — widać na zdjęciach to normalna reakcja organizmu? Czy powinienem jakoś reagować, czy po prostu czekać aż strupy się zagoją, a opuchlizna sama zejdzie? Dodam może jeszcze, że to pierwszy mój tak duży i tak kolorowy tatuaż.
Dzięki z góry za pomoc!
Schodzi skóra i przy okazji sparzyłeś ten tatuaż tą folią nie potrzebnie.
Niech oddycha i się goi.
Pomogłem, kciuk w górę obok posta. Dbaj o dziarę bo jak dbasz tak masz!
Smarować to tak samo często, czy lepiej ograniczyć używanie masła?