hej,
na początku sierpnia zrobiłem cover starej dziary (w zasadzie cover coveru, bo wyblakł i zlał się z tym pierwotnym plus nowe elementy). Goił się długo, obecnie jest raczej płaski na całej powierzchni, jednak mam wciąż opuchnięte kontury, szczególnie w centralnej części. Jest to spory tatuaż, który pokrywa w zasadzie całe ramię. Wypukłe kontury mnie swędzą, pieką, takie dziwne uczucie, jak przy procesie gojenia... Smarowałem wcześniej Bepanthenem, obecnie palmersem na blizny, ale nie widzę większej poprawy. Raczej swędzi tak samo. Dodam jednocześnie, że nie mam żadnych zaczerwienień, rumieni i innych tego typu rzeczy. Po prostu opuchnięte, swędzące kontury.
Widział go mój tatuator i inny, niezwiązany z tamtym. Pierwszy mówi że cover może długo się goić, drugi że za mocno bita igła i stąd długi proces gojenia plus swędzenie. Byłem też u dermatologa, na samym początku, bodajże po miesiącu, dała mi maść że sterydem, po której swędzenie się znacząco zmniejszyło, później ustąpiło całkiem i wróciło w formie punktowego na bliznach, bo i takie są, oraz wypukłościach.
Przyznam szczerze, że zaczynam się niepokoić, bo trwa to już trzy miesiące z dobrym okładem. I teraz pytanie, co z tym robic? Isc znowu do dermatologa czy po prostu smarowac czyms innym i czekac?