Witam. Chciałem zapytać o temat koleżanki. Miała robiony przedwczoraj tatuaż, biały tusz radiant na blachę. Było widać podrażnienie ale zasechł po zrobieniu i wyglądało jakby był wbity. Jednak na następny dzień osocze zaczęło wychodzić razem z tuszem, część z białym trochę boli ale poza tym nic nie ma innego wokół i na tatoo. Nie widać krostek czy opuchlizny ani jakiejś ropy itp. Jest jakby mokry. Miejsce dzień po wygląda na mocniej podrażnione i część tuszu już wyszła a reszta jeszcze się sączy. Koleżanka dała na to wodę utlenioną i trochę zasuszyła i też czuje mniejszy obrzęk. Co zrobić do tego żeby się nie zakończyło infekcją czy jakimiś bliznami? To normalne? Może dawać trochę wody utlenionej a trochę bephanten na gojenie? Proszę o odpowiedź i wskazówki żeby szybko opanować sytuację. Pozdrawiam
w tym miejscu tylko takie czerwone widac?
Tak. Czerwone to ten obrzęk gdzie było za dużo wbijane i tusz już wyszedł. A to białe gdzie jeszcze jest tusz. Pisałem z nią później i do dziś to już mało tego tuszu zostało jeśli w ogóle coś. Obsuszyła wodą utlenioną i daje trochę bepanhenu żeby miało coś do regeneracji. Przestało boleć i chyba teraz czeka jak odpadną strupki. Nie widziałem aktualnego zdjęcia. Dobrze to zrobiła z taką pielęgnacją? Nie było jakiejś ropy i wysypek, nie wspominała. Tylko teraz pytanie czy się za duże strupy nie porobią i jakieś ślady po odpadnieciu. Można coś tutaj jeszcze poprawić w zagojeniu bez problemów?