Witam, zacząłem niedawno naukę tatuażu, mam maszynkę używaną kiedyś przez tatuatora, który zdecydował się mi pomóc. Mój problem wygląda tak, że nie mogę osiągnąć delikatnych gradientów, niewważne na jaką głębokość nakłówam skórę (trenuje na skórze świńskiej) zawsze odcień jest taki sam, czyli praktycznie najciemniejszy jak się da, i tu nasuwa się moje pytanie:
Czy moja technika jest zła, czy to wina skóry, czy może fakt iż zamiast tuszu do datuowania używam atramentu do pióra? Polecił mi tak zacząć owy tatuażysta ale mam wrażenie że to własnie atrament powoduje ten problem.
Proszę o porady i z góry dziękuję.
Wrzuć fotkę tych cieni.
Pomogłem, kciuk w górę obok posta. Dbaj o dziarę bo jak dbasz tak masz!
Kup sobie najtańszy tusz do tatuowania mała butelkę i rozcienczaj w destylowanej wodzie
Napisałeś że igieł do cieniowania używałeś (6 igiel ulozonych w 2 rzędach) to nie koniecznie muszą być do cieni bo do wypełnien też mogą być a wtedy trudniej się robi cienie. Najlepiej napisz jakie te igły mają oznaczenia wtedy będzie wiadomo.
Możesz też spróbować używać igieł okrągłych RS do cieni, możesz też tak jak kolega wyżej napisał rozcięczać tusz albo robić tak że maszasz w kubku z tuszem a następnie w szklance z czystą wodą. Ja osobiście tak właśnie robię a jak robię komuś tatuaż to używam zwykłej przegotowanej wody tylko wystudzonej :)
Nie widzę dokładnie na tym foto bo to może być po prostu brudne czy coś ale zaznaczyłem ci co wygląda jak cień.
Najlepiej zaczynać się uczyć chyba właśnie na igłach RS albo F to są płaskie w pojedyńcze, wtedy kombinować z niskim napięciem, szybkością ruchów i płytkim wbijaniem.