Cześć,
Ostatnio pod wpływem odrobiny używek we krwii, postanowiliśmy zrobić mi jakąś dziare. Wiem jak to na forum sie przyjmie, jako że tatuaż robiony w domu a w dodatku na nietrzeźwo itd ;)) ale no coz... jak wyjdzie pogrubiały albo będe musiał leciec po antybiotyk to już mój problem. Generalnie sytuacja wygląda tak, że kolega robi tatuaże, pracuje nawet w studiu. W domu ma cały set, więc o wszelkie pianki, rękawiczki, czyste igły i reszte BHP zadbaliśmy. Robił mi już kiedyś jedną dziabe na żebrach i na jednym kolanie, lecz to były tylko kontury a tatuaż na kolanie był prostymi cyframi - nic trudnego, przy mojej wrażliwej skórze 3tyg i wszystko grało, pamietam ze jedynie dosc dlugo czulem pogrubione kontury. W poniedziałek jak juz wspomnialem pod wplywem postanowiliśmy zaatakować drugie kolano, wydrukować wzor, odbić kalke i zrobić kontury. Było wszystko w porządku. Wiadomo, zaczerwienienie lekkie ale zadnych objawow alergii/uczulenia, bąbli czy innych rzeczy. Coś mi palnęło do głowy i powiedziałem mu aby nie bał sie bo to moje ciało i to wrazie czego ja zrobie coverup a nie on i żeby wypełniał na czarno. Są to trzy literki. Pomijając to, że jedna linia jest lekko krzywa (łatwe do poprawienia, zwyczajnie pociagnac troche niżej kontur, umowilismy sie ze gdy sie zagoi to to poprawimy) no to wypełnił mi go... nie wiem co poszło nie tak. Nigdy nie miałem wypełnianego tatuażu bo sie bałem bólu, okazało sie że wypełnianie nie jest aż tak złe i idzie wytrzymać. Niestety od poniedzialku mijają już trzy dni. Folie zdjąłem po lekko ponad 24h. Uwazam na niego, nosze luzne spodenki aby sie nie ocierał. Przemywam co pare godzin letnią wodą z kranu, susze wacikiem/papierem, potem lekka warstwa bepanthenu i koniec. Ale pomimo tego tatuaz nie wyglada najlepiej. Zdjęcie będe mogł wrzucic dopiero pod wieczór niestety, ale pomijając już jego estetyke - bo miał być spontaniczny i na tzw 'wyjebce' jeśli coś pójdzie nie tak - nie martwie sie. Tatuaż prawdopodobnie, a wrecz na pewno został zaorany. Oprócz tego, że po trzech dniach zniknela opuchlizna to na wypelnieniu pojawily sie normalne w kolorze strupki, oraz bąble, które głupi ja musiałem choć raz ruszyć. Sprawdzałem zwyczajnie czy nie jest to ropa, i nie, nie jest to ropa. Po prostu krew, która w mieszance z tuszem wyplywa. Juz niczego nie ruszam. Nadal powtarzam procedure jw. czyli lekkie przemywanie z mydłem, suszenie i bepanthen. Widze gdy ruszylem tego strupka/bąbla, że pod spodem jest kolor tak jakby pod spodem był już "normalny" tatuaż a ten syf na górze musiałby sie zagoić, czy tak jest? Wiem ze slowami trudno to wytlumaczyc, dlatego wieczorem wrzuce zdjecia, ale czy mógł mi tak mocno zaorać skóre czy takie bąbelki/ pęcherzyki z krwią i tuszem to proces leczenia? Ja generalnie czy to twarz czy jakakolwiek inna czesc ciala, mam bardzo wrazliwa skore dlatego staram sie o tatuaze dbac. Ostatnie pytanie. Czy jeśli zaorał mi skóre tym wypełnianiem to czy mocno bedzie to widoczne czy raczej tylko z bliska? Bo co do tego ze zajechać, zajechał mi skóre to jestem pewien bo te wybrzuszenia z nikąd sie nie wzięły. Wnioskuje to po tym, ze po 24h i zdjeciu folii krew raczej nie powinna mi juz leciec a drobne kropelki miejscami kapaly - aktualnie przestaly i formuje sie cos w ksztalt skorupy no oprocz tych babelkow z krwia ktore mnie niepokoją.