Cześć,
Przy okazji mojego pierwszego posta chciałbym przywitać się na forum, także - dzień dobry ;)
Moja przygoda zaczęła się od pierwszej dziarki w wieku 17 lat i od razu polubiłem temat, do dziś jestem posiadaczem kilku mniejszych lub większych obrazów na moim ciele. Niestety wcześniej nie miałem możliwości czy też wystarczającej motywacji, by samodzielnie spróbować, więc oto po 3 latach udało mi się wykonać swoją pierwszą pracę. Praca wykonana maszynką cewkową z allegro, typową do treningu czy też zapoznania się z tematem. W tym temacie chciałbym dokładnie opisać moje przemyślenia i wnioski jakie wyciągnąłem, być może komuś się to przyda, a też chciałbym się tym po prostu podzielić w gronie doświadczonych.
Kilka faktów na początek:
- Tatuując się wcześniej dokładnie przyglądałem się jak wygląda cały proces, szczególnie pierwsze prace, które pojawiały się na moim ciele oglądałem z zafascynowaniem i dokładnie pamiętam cały proces ich powstawania. Dziś uważam, że dało to duże efekty, także jeśli chodzi o samodzielną pracę - pamięć, szczególnie ruchów, nadgarstka i wykonywanych kolejno czynności, dodała mi pewności siebie.
- Niestety podniecony swoim postanowieniem zrobienia swojej pierwszej pracy, w pośpiechu kupiłem tylko igły i gryfy. Przyszło mi więc tatuować bez wazeliny - wspomagałem się easy tattoo, żeby w trakcie pracy skóra nie wysychała.
- Jw. zapomniałem również o kalce i odbiciu wzoru, także naszkicowałem wszystko długopisem, ale nie myśląc logicznie zacząłem w miejscu, gdzie resztą dłoni zmazałem cały wzór, także wszystko odbywało się praktycznie z pamięci lub wspomagając się zdjęciem.
- Duże efekty dało też to, że we wczesnej młodości szkicowałem czy też malowałem graffiti, gdzie nauczyłem się robić proste linie. Markerem nie maszynką, ale zawsze. Mimo wszystko troszkę wyszedłem z wprawy, bo później odpuściłem temat.
- W zestawie dostałem kawałek sztucznej skóry, ale kiedy wykonałem na nim pierwszą linię, stwierdziłem, że mi się nie chce i od razu zabrałem się za swoje udo :P - nie zabraniam tego komentować, ale tylko dodam, że po 1. liczyłem się z możliwością totalnego sp*********a sobie nogi i ew. coverem albo życiem z taką pracką, 2. mam do tego troszkę inne podejście niż zapewne większość i mam dystans do swojego ciała, 3. na nogach mam bujne włosie XD
Wnioski i fakty nt. tattoo:
- Nie ogarniając jeszcze sprzętu zacząłem z tak niskim napięciem, że dziarając kontur wbiłem igłę w miejscu i praktycznie nie mogłem sunąć po skórze. Zwiększyłem napięcie, zrobiłem pierwszą linię - nie było źle.
- Po kilku cm zorientowałem się, że wbijam troszkę za głęboko - miejscami tusz delikatnie się rozlewał pod skórą. Skorygowałem odrobinę głębokość i do końca już było okej (jeśli chodzi o kontur).
- W miejscach zaznaczonych na czerwono, głównym powodem zepsucia linii było: brak wygodnej pozycji i dziaranie wykręconą dłonią bez oparcia (w powietrzu), gdzie ręka troszkę mi poleciała albo po prostu była bardzo niestabilna.
- Problem jaki występował głównie przy konturowaniu, to niedociąganie linii (w sensie nie łączyły się na stykach gdzie miały się łączyć, tylko czasami zostawał mi 1-2 mm, bo bałem się, że wyjadę za daleko. Fakt, nie tatuowałem z powietrza, tylko wbijałem do oporu i jechałem po skórze)
- Wypełnianie czarnym, sprawiło mi więcej trudności niż kontur (nie wiem czy to dobrze). Ogromnym problemem było dla mnie wypełnianie blisko konturu. Również obawa przed "wyjechaniem" za daleko, spowodowała, że zazwyczaj zostawała cieniutka przerwa między konturem, a wypełnieniem. Czasami w takich miejscach próbowałem dociągnąć przez tyle czasu, że skóra tak zapuchła, że już nie wbijał się w ogóle kolor. Miałem troszkę zbyt szeroki gryf dobrany do igły, więc to też sprawiało problem. W ferworze walki zapomniałem wypełnić kilka szczegółów, które nadrobię po wygojeniu. Dodatkowo widzę prześwity, które trzeba będzie poprawiać, mimo, że zeszło mi bardzo dużo na wypełnianiu i myślałem, że zostało ogarnięte w miarę dobrze.
- Wykonanie pracy trwało około 6h. Po tym czasie bardziej bolały mnie plecy, niż noga.
- Odkażanie miejsca pracy oraz nogi - wódka. Piekło k**** niemiłosiernie. Gojenie easy tattoo i folia.
- Zanim wykonam następną pracę na sobie, szczególnie w miejscach, gdzie trzeba się napracować z wykręcaniem dłoni, zastanowię się 30x.
- Praca była wykonana bardzo intuicyjnie, oparta o doświadczenie zdobyte głównie jako klient, bez podstawowej wiedzy z punktu widzenia tatuatora. Obejrzałem jeden filmik jak skręcić maszynkę.
Zapraszam do komentowania, zostawienia porad na przyszłość oraz oceniania ;)
Pozdrawiam ;)
Wódką?
I jak piekło skoro to była wódka, nie chcesz mi powiedzieć że odkażałeś gotowy tatuaż wódką?
Następnym razem kup sobie w rossmanie po prostu odkażacz, kosztuje mniej niż wóda i jest lepszy.
Ogół wygląda w miarę spoko, ja nie zdecydował bym się na wypełnianie kapusty na czarno tylko wycieniował bym płatki efekt był by lepszy i sam wzór odbił bym odwrotnie. Patrząc na to wygląda jakby wzór został odbity do góry nogami.
Jakimi igłami leciałeś wypełnienie?
Pomogłem, kciuk w górę obok posta. Dbaj o dziarę bo jak dbasz tak masz!
- Przyznam się przeleciałem alkoholem na koniec. Pytasz dlatego, że skutkiem jest? Wódka jako rozpuszczalnik dla tuszu czy względy zdrowotne?
- Wiem, tak jak mówię o wielu rzeczach zapomniałem i napalony robiłem bez dobrego przygotowania.
- Tak odbite do góry nogami, znaczy w sumie zależy jakby na to patrzeć haha
- Kontur igły z kwadronu, wypełnienie jakiś basic z zestawu, oczywiście sterylny. Myślisz, że made in China i mogę umrzeć?
Konkretnie jaką igłę płaską okrągłą wielkość.
Nie przelatuj więcej. To jest otwarta rana i tusz.
Jako względu zdrowotne.
Pomogłem, kciuk w górę obok posta. Dbaj o dziarę bo jak dbasz tak masz!